wtorek, 18 lutego 2014
sobota, 4 stycznia 2014
Rozdział 20
Nie sądziłam, że Niall tak szybko odpuści, ale nie chciałam wyjeżdżać i zostawić mojego braciszka, Emmę, i resztę chłopców, tylko dlatego że my już nie jesteśmy razem.
Akurat Harry wszedł do pokoju, kurde wybrał sobie moment, ja ledwo żyję jak Niall puścił pokój a ten wbija. Ale nie płaczę, nie będę przez niego płakać.
-Meggie, wszystko dobrze? - usiadł obok i objął mnie ramieniem, oparłam głowę o niego.
-Nie jestem już z Niallem.
-Chcesz wrócić do Holmes Chapel? - spytał.
-Zastanawiam się, tam jest nasz dom, chciałabym znowu móc pochodzić po jego ulicach, a z drugiej strony nie chce Was zostawiać.
-Myślę, że będzie lepiej jak pojedziesz, na jakiś miesiąc, my wyjżdżamy w trase. Całe dnie w studiu, wieczór koncert. Będzie uciążliwe dla ciebie, a muszę dbać o moją siostrzyczkę.
Czyli jednak powrót do domu, ale co poradzę, najbardziej żałuję, że oni wyjeżdżają.
Harry pomógł mi spakowac rzeczy bo chciał mnie odwieżć, pożegnać się z Emmą, która zostaje ze mną, i pobyć trochę z mamą.
Dwa tygodnie później.Chłopcy narazie stali się dla nas chłopcami z plakatu, nie odezwali się od czasu ich wyjazdu. Już wiem co czują ich rodziny, choć wiem, że dzwonią do rodziców codziennie.
Ale jeszcze dwa tygodnie, góra trzy, Haroldzik wróci do domku, będą mieć jakiś czas przerwy więc luzik.
Ja wróciłam do moich szkolnych przyjaciół, powiedzieli, że mnie nieźla ta banda zmieniła, kiedyś byłam zupełnie inna, bardziej ułożona, ale ja taka nie byłam nigdy.
Przeważnie udawałam kogoś kim nie byłam. Ale nie chce nawet wracać pamięcią do lat szkolnych.
Byłam sobą tylko przy One Direction, Emmie, i Lucasie.
Najlepszy przyjaciel ever, bo Emma to moja siostra.
Jest podobny do Liama, z charakteru, opiekuńczy, wrażliwy, głupi, śmieszny.
Cieszę się, że odnawiamy nasz kontak. Tylko co bedzie jak wróci One Di? Znowu go zostawię...
Ale z drugiej strony tęsknię za tymi debilami, nawet za Niallem, kiedy byliśmy tak blisko.
Były minusy w naszym związku ale plusy też.
Emma
Zadzwonił dzwonek do drzwi, otworzyłam...pusto...dziwne, pod drzwiami leży róża.
I dalej następna i następna, jakby gdzieś prowadziły.
Wyszłam i zaczęłam iść w ich kiernku po kolei zbierając każdą różę.
Ciekawa jestem co jest grane...
Doszłam do polany i róże się skończyły, pusto, nikogo nie ma, żadnej karteczki, nic.
Zza drzewa wyłonił się Harry! Z kolejnymi kwiatami
-Przykro mi ale te są dla mamy i Meg, nie byłam w domu, ale tobie te 50 chyba wystarczy co? Ledwo cię widac. - zaśmiał się
-Ale...co ty tu robisz?! Upuściłam wszystkie róże i rzuciłam mu się w objęcia.
-Niespodzianka!
Poszlismy do mnie.
Akurat Harry wszedł do pokoju, kurde wybrał sobie moment, ja ledwo żyję jak Niall puścił pokój a ten wbija. Ale nie płaczę, nie będę przez niego płakać.
-Meggie, wszystko dobrze? - usiadł obok i objął mnie ramieniem, oparłam głowę o niego.
-Nie jestem już z Niallem.
-Chcesz wrócić do Holmes Chapel? - spytał.
-Zastanawiam się, tam jest nasz dom, chciałabym znowu móc pochodzić po jego ulicach, a z drugiej strony nie chce Was zostawiać.
-Myślę, że będzie lepiej jak pojedziesz, na jakiś miesiąc, my wyjżdżamy w trase. Całe dnie w studiu, wieczór koncert. Będzie uciążliwe dla ciebie, a muszę dbać o moją siostrzyczkę.
Czyli jednak powrót do domu, ale co poradzę, najbardziej żałuję, że oni wyjeżdżają.
Harry pomógł mi spakowac rzeczy bo chciał mnie odwieżć, pożegnać się z Emmą, która zostaje ze mną, i pobyć trochę z mamą.
Dwa tygodnie później.Chłopcy narazie stali się dla nas chłopcami z plakatu, nie odezwali się od czasu ich wyjazdu. Już wiem co czują ich rodziny, choć wiem, że dzwonią do rodziców codziennie.
Ale jeszcze dwa tygodnie, góra trzy, Haroldzik wróci do domku, będą mieć jakiś czas przerwy więc luzik.
Ja wróciłam do moich szkolnych przyjaciół, powiedzieli, że mnie nieźla ta banda zmieniła, kiedyś byłam zupełnie inna, bardziej ułożona, ale ja taka nie byłam nigdy.
Przeważnie udawałam kogoś kim nie byłam. Ale nie chce nawet wracać pamięcią do lat szkolnych.
Byłam sobą tylko przy One Direction, Emmie, i Lucasie.
Najlepszy przyjaciel ever, bo Emma to moja siostra.
Jest podobny do Liama, z charakteru, opiekuńczy, wrażliwy, głupi, śmieszny.
Cieszę się, że odnawiamy nasz kontak. Tylko co bedzie jak wróci One Di? Znowu go zostawię...
Ale z drugiej strony tęsknię za tymi debilami, nawet za Niallem, kiedy byliśmy tak blisko.
Były minusy w naszym związku ale plusy też.
Emma
Zadzwonił dzwonek do drzwi, otworzyłam...pusto...dziwne, pod drzwiami leży róża.
I dalej następna i następna, jakby gdzieś prowadziły.
Wyszłam i zaczęłam iść w ich kiernku po kolei zbierając każdą różę.
Ciekawa jestem co jest grane...
Doszłam do polany i róże się skończyły, pusto, nikogo nie ma, żadnej karteczki, nic.
Zza drzewa wyłonił się Harry! Z kolejnymi kwiatami
-Przykro mi ale te są dla mamy i Meg, nie byłam w domu, ale tobie te 50 chyba wystarczy co? Ledwo cię widac. - zaśmiał się
-Ale...co ty tu robisz?! Upuściłam wszystkie róże i rzuciłam mu się w objęcia.
-Niespodzianka!
Poszlismy do mnie.
Meggie.
Otworzyłam drzwi, stanął przede mną Zayn, Liam, Louis i Niall.
-Chłopcy?
Louis wepchnął się przed Liama i przytulił mnie pierwszy.
-Też nam miło cię widzieć. - poklepał mnie po plecach.
-A gdzie Harry? - spytałam.
-Nie ma go? - spytał Niall.
-Kurde chłopaki, zepsuliśmy mu niespodzianke. - Liam uderzył się w głowę.
Chłopcy dali mi po tulipanie, nawet Niall.
-Moje ulubione! - krzyknęłam.
A oni weszli do środka.
-Jak trasa?
-Kłamcy i oszuści! Nie byliście w trasie! - krzyknęłam.
-Niee. Nagrywaliśmy teledysk. - prychnął Louis.
-Debile co wy tu robicie! - wszedł Harry.
-Braciszku!! - podbiegłam do niego. Podał mi kwiaty. - nie wiem czy przyjmę od takiego oszusta kwiatki. Ooo tulipany! -wzięłam je.
Harry wyjaśnił mi wszystko, że teledysk był przy okazji, a mieli małe zamieszanie w zespole i firmami z nimi pracującymi i to dlatego nie chciał żebyśmy były w to zamieszane. I dlatego tak łatwo Niall zgodził się ze mną rozstać, żeby mnie chronić.
sobota, 7 grudnia 2013
Rozdział 19
-Mieliśmy wczoraj prywatny koncert. - wyjaśnił jej Harry.
Po obiedzie od razu zaczeła mi mówić, że da mi więcej.
-Babciu, Harry jest chudszy ode mnie.
-Harry dobrze wygląda.
-Jezu. - powiedziałam pod nosem.
Babcia zawsze taka była. Dobrze, że tego po niej nie odziedziczyłam.
Między czasie odebrałam telefon od Nialla. Chciałam już wracac od domu, ale jak tylko o tym
napomknęłam ciocia powiedziała, że nie ma takiej opcji.
Chyba wykorzystam to inaczej.
-Harry, Niall do mnie dzwonił. Musimy wracać. Jedziecie do studia.
-Och, jaka szkoda. Ale jedźcie jedźcie. Nie mogą na Was czekać. - pogoniła nas ciotka.
Na reszcie wsiedliśmy do samochodu.
-Spryciula. - Harry ukazał swoje dołeczki.
-Czasem trzeba. Ona jest straszna, następnym razem jak mi po imprezie będziesz chciał robić takie niespodzianki to ostrzegaj wcześniej.
-Przecież to była taka miła niespodzianka. - odparł.
-Jak dla kogo.
Pod wieczór byliśmy już w domciu.
Wszyscy siedzieli w salonie. Wzięłam prysznic i usiadłam obok Em która zrobiła coś do jedzenia.
-A może skoczymy do wesołego miasteczka? - spytała.
-Czyli widzę, że Meg się zgadza. - powiedziała podnosząc się z ziemi. - Chłopcy?
Nareszcie chwile szaleństwa. No powiedzmy, mało czasu w Wesołym Miasteczku spędzałam z Niallem. Ostatnio ciągle się kłócimy.
Ale nawet nie chciałam nikomu psuć humoru bo bawili się idealnie.
Liam cały promieniał przy Danielle, tak jak Lou przy Elce, Malik przy Pezz, czy mój braciszek przy Emmie.
Harry pociągnął mnie za rękę i pobiegł w kierunku strzelnicy i za pierwszym razem zestrzelił mi wielkiego misia.
-Pamiętasz jak miałaś jakieś 6 lat? Byliśmy z mamą w wesołym miasteczku i zestrzeliłem ci takiego samego. - objął mnie ramieniem.
-Masz racje! To było tak dawno, tyle się zmieniło.
-Nic się nie zmieniło. - ukazał swoje dołeczki. - Jak Nialler?
Spuściłam wzrok ku ziemi.
-Jak byliśmy u cioci to dzwonił z wyrzutami wielkimi na cały świat.
No kiedyś niestety musieliśmy wrócić do domu. Położyłam się na łóżku.
Po kilku minutach uchylił drzwi i wszedł siadając na kraju łóżka.
Dłońmi przejechał po twarzy. Byłam bliska płaczu, ale nie będę przez niego płakać.
-Wszystko jest bez sensu, Niall. Od kąd jesteśmy parą ciągle się kłócimy, żadne szczęśliwe dni długo nie trwają. - zaczęłam. - nie dam rady tak dłużej...nie dam rady. - pokiwałam głową.
-Czyli chcesz to zakończyć? - spytał. - Masz racje, tak będzie lepiej. - wstał i wyszedł.
Po obiedzie od razu zaczeła mi mówić, że da mi więcej.
-Babciu, Harry jest chudszy ode mnie.
-Harry dobrze wygląda.
-Jezu. - powiedziałam pod nosem.
Babcia zawsze taka była. Dobrze, że tego po niej nie odziedziczyłam.
Między czasie odebrałam telefon od Nialla. Chciałam już wracac od domu, ale jak tylko o tym
napomknęłam ciocia powiedziała, że nie ma takiej opcji.
Chyba wykorzystam to inaczej.
-Harry, Niall do mnie dzwonił. Musimy wracać. Jedziecie do studia.
-Och, jaka szkoda. Ale jedźcie jedźcie. Nie mogą na Was czekać. - pogoniła nas ciotka.
Na reszcie wsiedliśmy do samochodu.
-Spryciula. - Harry ukazał swoje dołeczki.
-Czasem trzeba. Ona jest straszna, następnym razem jak mi po imprezie będziesz chciał robić takie niespodzianki to ostrzegaj wcześniej.
-Przecież to była taka miła niespodzianka. - odparł.
-Jak dla kogo.
Pod wieczór byliśmy już w domciu.
Wszyscy siedzieli w salonie. Wzięłam prysznic i usiadłam obok Em która zrobiła coś do jedzenia.
-A może skoczymy do wesołego miasteczka? - spytała.
-Jestem na tak. -powiedział Harry.
-Możemy, bo jestem głodny. - noo typowe.
-Mogę wziąść Danielle? - spytał Liam.
-Jeszcze się pytasz? - spojrzałam na niego.
-To Elka też idzie! - zgłosił się Louis.
-Perri też!
-Idealnie. - powiedziałam dumnie.
Ale nawet nie chciałam nikomu psuć humoru bo bawili się idealnie.
Liam cały promieniał przy Danielle, tak jak Lou przy Elce, Malik przy Pezz, czy mój braciszek przy Emmie.
Harry pociągnął mnie za rękę i pobiegł w kierunku strzelnicy i za pierwszym razem zestrzelił mi wielkiego misia.
-Pamiętasz jak miałaś jakieś 6 lat? Byliśmy z mamą w wesołym miasteczku i zestrzeliłem ci takiego samego. - objął mnie ramieniem.
-Masz racje! To było tak dawno, tyle się zmieniło.
-Nic się nie zmieniło. - ukazał swoje dołeczki. - Jak Nialler?
Spuściłam wzrok ku ziemi.
-Jak byliśmy u cioci to dzwonił z wyrzutami wielkimi na cały świat.
-Chodźcie na diabelski młyn! - porwał nas Louis, no to po rozmowie...
-A gdzie ten piękny uśmiech? - spytała Danielle.
-Tam gdzie zwykle. - wymusiłam uśmiech i wskazałam palcem.
Boję się wrócić do domu, boję się rozmowy z Niallem, a wiem, że musimy porozmawiać.
Wszyscy chodzili trzymając się za ręce a tylko my chodziliśmy kilka metrów od siebie.
On co chwile podchodził do jakiś straganów a ja rozmawiałam z Danielle czy Eleanor.
Te bezsenne noce niszczą człowieka. Negatywnie wpływają na jego psychikę. Destrukcyjnie działają na ostatnie resztki nadzieji. Zatracają wiarę w spełnienie marzeń.
-A gdzie ten piękny uśmiech? - spytała Danielle.
-Tam gdzie zwykle. - wymusiłam uśmiech i wskazałam palcem.
Boję się wrócić do domu, boję się rozmowy z Niallem, a wiem, że musimy porozmawiać.
Wszyscy chodzili trzymając się za ręce a tylko my chodziliśmy kilka metrów od siebie.
On co chwile podchodził do jakiś straganów a ja rozmawiałam z Danielle czy Eleanor.
Te bezsenne noce niszczą człowieka. Negatywnie wpływają na jego psychikę. Destrukcyjnie działają na ostatnie resztki nadzieji. Zatracają wiarę w spełnienie marzeń.
No kiedyś niestety musieliśmy wrócić do domu. Położyłam się na łóżku.
Po kilku minutach uchylił drzwi i wszedł siadając na kraju łóżka.
Dłońmi przejechał po twarzy. Byłam bliska płaczu, ale nie będę przez niego płakać.
-Wszystko jest bez sensu, Niall. Od kąd jesteśmy parą ciągle się kłócimy, żadne szczęśliwe dni długo nie trwają. - zaczęłam. - nie dam rady tak dłużej...nie dam rady. - pokiwałam głową.
-Czyli chcesz to zakończyć? - spytał. - Masz racje, tak będzie lepiej. - wstał i wyszedł.
Subskrybuj:
Posty (Atom)