sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 19

-Mieliśmy wczoraj prywatny koncert. - wyjaśnił jej Harry.
Po obiedzie od razu zaczeła mi mówić, że da mi więcej.
-Babciu, Harry jest chudszy ode mnie.
-Harry dobrze wygląda.
-Jezu. - powiedziałam pod nosem.
Babcia zawsze taka była. Dobrze, że tego po niej nie odziedziczyłam.
Między czasie odebrałam telefon od Nialla. Chciałam już wracac od domu, ale jak tylko o tym
napomknęłam ciocia powiedziała, że nie ma takiej opcji.
Chyba wykorzystam to inaczej.
-Harry, Niall do mnie dzwonił. Musimy wracać. Jedziecie do studia.
-Och, jaka szkoda. Ale jedźcie jedźcie. Nie mogą na Was czekać. - pogoniła nas ciotka.
Na reszcie wsiedliśmy do samochodu.
-Spryciula. - Harry ukazał swoje dołeczki.
-Czasem trzeba. Ona jest straszna, następnym razem jak mi po imprezie będziesz chciał robić takie niespodzianki to ostrzegaj wcześniej.
-Przecież to  była taka miła niespodzianka. - odparł.
-Jak dla kogo.
Pod wieczór byliśmy już w domciu.
Wszyscy siedzieli w salonie. Wzięłam prysznic i usiadłam obok Em która zrobiła coś do jedzenia.
-A może skoczymy do wesołego miasteczka? - spytała.

-Czyli widzę, że Meg się zgadza. - powiedziała podnosząc się z ziemi. - Chłopcy?
-Jestem na tak. -powiedział Harry.
-Możemy, bo jestem głodny. - noo typowe.
-Mogę wziąść Danielle? - spytał Liam.
-Jeszcze się pytasz? - spojrzałam na niego.
-To Elka też idzie! - zgłosił się Louis.
-Perri też!
-Idealnie. - powiedziałam dumnie.

Nareszcie chwile szaleństwa. No powiedzmy, mało czasu w Wesołym Miasteczku spędzałam z Niallem. Ostatnio ciągle się kłócimy.
Ale nawet nie chciałam nikomu psuć humoru bo bawili się idealnie.
Liam cały promieniał przy Danielle, tak jak Lou przy Elce, Malik przy Pezz, czy mój braciszek przy Emmie.
Harry pociągnął mnie za rękę i pobiegł w kierunku strzelnicy i za pierwszym razem zestrzelił mi wielkiego misia.
-Pamiętasz jak miałaś jakieś 6 lat? Byliśmy z mamą w wesołym miasteczku i zestrzeliłem ci takiego samego. - objął mnie ramieniem.
-Masz racje! To było tak dawno, tyle się zmieniło.
-Nic się nie zmieniło. - ukazał swoje dołeczki. - Jak Nialler?
Spuściłam wzrok ku ziemi.
-Jak byliśmy u cioci to dzwonił z wyrzutami wielkimi na cały świat.
-Chodźcie na diabelski młyn! - porwał nas Louis, no to po rozmowie...
-A gdzie ten piękny uśmiech? - spytała Danielle.
-Tam gdzie zwykle. - wymusiłam uśmiech i wskazałam palcem.
Boję się wrócić do domu, boję się rozmowy z Niallem, a wiem, że musimy porozmawiać.
Wszyscy chodzili trzymając się za ręce a tylko my chodziliśmy kilka metrów od siebie.
On co chwile podchodził do jakiś straganów a ja rozmawiałam z Danielle czy Eleanor.

Te bezsenne noce niszczą człowieka. Negatywnie wpływają na jego psychikę. Destrukcyjnie działają na ostatnie resztki nadzieji. Zatracają wiarę w spełnienie marzeń.

No kiedyś niestety musieliśmy wrócić do domu. Położyłam się na łóżku.
Po kilku minutach uchylił drzwi i wszedł siadając na kraju łóżka.
Dłońmi przejechał po twarzy. Byłam bliska płaczu, ale nie będę przez niego płakać.
-Wszystko jest bez sensu, Niall. Od kąd jesteśmy parą ciągle się kłócimy, żadne szczęśliwe dni długo nie trwają. - zaczęłam. - nie dam rady tak dłużej...nie dam rady. - pokiwałam głową.
-Czyli chcesz to zakończyć?  - spytał. - Masz racje, tak będzie lepiej. - wstał i wyszedł.

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 18

Obudziliśmy się w domu. Nie bardzo pamiętam jak się tu dostaliśmy.
Przebudzając się uderzyłam Emme w nos, przez co zaczęła się jej lać krew.
-Fuck, Meggie!
-Sorry, ale co ty robiłaś w moim łóżku? - spytałam.
-Myślisz, że pamiętam?
Wychyliłam głowe z łóżka i wszyscy tu leżeli.
Wszyscy prócz mojego brata.
-Gdzie Harry? - zadałam pytanie.
-Nie mam pojęcia. Pomożesz mi z krwią?
-Wiesz, że się brzydze i mdleje. Ejj Malik. - szturchałam go. - weź rusz dupe i jej pomóż.
Ale Zayn nie zamierzał wstać, nikt chyba nie zamierzał. Głowa mnie bolała.
Miałam jeden mały plan.
-Kreeeew! - krzyknęłam.
Wszyscy się zerwali, prócz Malika oczywiście. Ten to się nie ruszy.
Liam poszedł jej pomóż, a ja ściągnęłam pościel z Louisa i przykryłam się po same uszy.
-Nie ma tak dobrze, młoda damo. My wstajemy to ty też. - wyciągnął mnie Payne.
Zeszliśmy na dół.
-Dobry Dzionek! - wpadł Harry.
-Kawaaa. - rzuciła się na niego Emma.
Widzę, że na szczęście już jej przeszło.
Harold miał coś dobry humor, ciekawe co za tym wszystkim stało.
Znając mojego braciszka wolę nie wiedzieć. Naprawdę.
A Emma była maniaczką kawy, ciągle kawa kawa kawa kawa...
Nie wiem jak tak można xD
-Mam wspaniałe nowinki dla mojej ukochanej siostrzyczki. - uśmiechnął się, że wszyscy mogli podziwiać jego dołeczki.
-No ja nie chce wiedzieć.
-Ależ chcesz. - odparł.
-Nieee. - pokręciłam głową.
-I tak ci powiem.
Tego się obawiałam.
Ale pierwsze musiałam wziąść łyka wody. Kac morderca nie ma serca.
-Otóż jedziemy dzisiaj do cioci Bridget, twojej ukochanej cioci. Ma dzisiaj urodziny.

-Meggie! -powiedzieli chórkiem.
-Cioci Bridget? - przełknęłam śline.
-Tak, zbieraj się bo za chwile wyjeżdżamy, jest 1 po południu. - rozkazał.
Czy to mi się śni? Tak, to tylko zły sen, to jest koszmar!
Chłopcy współczując wsadzili mnie w samochód Harolda. 
Musiałam tam jechać. Sami się przekonacie dlaczego nie chce.
Przynajmniej są jakieś plusy, dawno nie byłam w Leeds.
-Co ty taka niemrawa? - spytał Hazza.
-Jestem zaskoczona twoim wczorajszym zachowaniem.
-Niespodziewałaś się, nie? Ustaliłem wcześniej wszystko z Taylor. Żeby Emma wiedziała jak ja się czułem, gdy ona była w USA.
Niestety podróż szybko minęła. Stanęłam pod drzwiami ciotki.

Otworzyła i z wielkim uśmiechem wyściskała Haroldowi policzki. Nie nawidził tego, zresztą jak ja.
-Jak miło Was widzieć. - zaczęła.
-Ciocię również. - odpowiedziałam z lekkim uśmieszkiem.
-Margaret znowu używałaś lokówki, mówiłam ci jak to psuje twoje włosy.
Zaczyna się...
-Wiem, że ciocia mówiła, ale mi się tak podoba.
-Podobać ci się może, mi się podobają zielone włosy a jakoś się nie przefarbuje.
-A ładnie ciocia by wyglądała. - odparłam. - Proszę, kwiaty dla cioci.
-Nie szkoda Wam pieniędzy?
-Dla cioci nigdy.
-Dziękuję Haroldziku.
Weszliśmy do środka, dopiero przyjechaliśmy a mnie już irytowały jej teksty.
Uwielbiała mojego brata, mnie nie koniecznie. Tak on był mądry, sławny, przystojny...
Najważniejsze to nie wyjść z siebie. Kilka głębokich wdechów i wszystko będzie okey.
-Ty coś w ogóle jesz dziecko?
-Jem. - odrzekłam.
-Chyba zbyt mało, zaspana, o której wczoraj poszłaś spać?
-Dokładnie to ciociu nie..
-Około północy jak wróciliśmy z koncertu. - bronił mnie Harry.
-Nie mieliście wczoraj koncertu, więc nie kłam mnie mój chłopcze.
No tak ciotka jest na bieżąco z wszystkimi koncertami.
Czasem ona lepiej od nas wie gdzie się znajdujemy. Ma twittera, facebooka, własną stronke.
Na dodatek prowadzi bloga.

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 17

Siedzieliśmy w jakimś barze.
-Co tak... Niall!
-To nie ja! - wymigiwał się od moich oskarżeń.
-No nie, ja!
-Może, kto wie? - zaśmiał się.
-Ale Niall, dzisiaj to pobiłeś wszystko. - przekręcił się Harry.
-Wiem, tez jestem dumny.
Kurde, siedzimy w lokalu. Dobrze, że otwartym. Chyba bym się udusiła w zamkniętym lokalu.
Zauważyłam pewną blondynkę, kapelusz, okulary przeciwsłoneczne, wydawała się taka znajoma.
-Jezu Chrystle! - skomentował Louis.
-O mój Boże. - dodał Liam.
-Deska idzie. - prychnął Zayn.
Wszyscy zasłonili się MENU.
Podeszła do nas i zdjęła okulary. Taylor Swift. Wiedziałam!
-Cześć. - powiedziała. Widziałam minę Emmy. Nie była najlepsza.
Chłopcy nie oderwali wzroku od karty dań. Tylko Harry się przywitał, cmokając ją w policzek.
O ile się nie mylę to Harold kiedyś z nią był.
No i teraz się pojawiła, gdy mój braciszek się pogodził z Emmą.
***
Oczami Emmy.
Chwyciłam go pod rękę, gdy już przestał się z nią ściskać. Niech wie, że jest mój.
Nie cierpie jej. Choć niektóre piosenki śpiewam dosyć często.
Troche byłam rozbawiona zachowaniem chłopców.
Meggie zawzięcie rozmawiała z Niallem, ale nic nie słyszałam.
-Usiądź. - zaproponował jej Harry.
-Usiądź. - naśladował go Malik.
-Oh jak miło, że zaproponowałeś. - odpowiedział Louis.


Padam, chłopcy są genialni.
-Co u ciebie, Taylor? - spytał jak widziałam z grzeczności Liam.
-A dobrze, skoro juz się spotkaliśmy, to może wpadniecie na moją wieczorną impreze.
-Jasne. - aż podskoczył z radości mój chłopak.
-W sumie Harry mieliśmy inne plany, zapomniałes że mieliśmy jechać do twojej mamy? - musiałam coś wymyślić.
-Nie mieliśmy. - odpowiedział. Zabije go. - Jasne że przyjdziemy na impreze.
-Przyjdziesz. - wstałam.
***
Oczami Louisa.
-Deska, deska, prosta jak deska. - rapowałem z Malikiem. Ona i tak nie słyszała, za bardzo się zagadała z Harrym. Wszyscy wstaliśmy i wyszliśmy, nawet się nie kapnął.
Okeeej.
-Malik teraz możemy głośniej rapować.
-Zmień tekst, Loui. - powiedziała Meg.
-Coś ci się nie podoba? Jest taki prawdziwy, taki o niej. Idealny. Idziemy na impre. Szykujcie ubranka.
-Naprawde? - spytała.
-Jasne. Trzeba miec z kogoś beke. - odpowiedział Zayn.


-Niall? - spojrzała na niego. Ale miał wypchane usta żelkami. - Skąd masz żelki?
-Miałem w bluzie!
-Co za człowiek. - skomentowała.
***
Oczami Harry'ego.
-Party! - wbiłem do domu. -Za godzinę wychodzimy.
Emma zeszła w pięknej błękitnej sukience.
-Podoba ci się? - spytała.
-Spoko. - odpowiedziałem.
Jeszcze nie wie co knuje.
Nikt nie wie, mam nadzieję, że moja siostrzyczka się niczego nie domyśli.
Wiem, że Em mnie zabije, ale dla jej miny warto.
***
Meggie.
-Loui? Eleanor kiedy przyjeżdża?
-Jutroo! - krzyknął z góry.
-Dzięki. Liaam! Kiedy Danielle będzie?
-Jutro.
-Thanks!
To za późno, jakby przyjechały teraz to spoko, a tak to chłopcy będą się wygłupiać na imprezie.
Z nimi też by się wygłupiali ale nie tak jak w knajpie.
-Meggie? - podszedł Zayn. - czemu nie spytałaś o Perrie?
-Bo wiem, że ma koncert. - poklepałam go po ramieniu i odeszłam.
Emma wyglądała bosko. Zdziwiłam się tylko, że jest gotowa tak wcześnie, zawsze na nią czekaliśmy.
Trudno, dzisiaj poczekają na mnie. Niall znowu coś wpieprzał. Ile można jeść? A jest taki chudy.
-Meg masz 15 min. - poganiał mnie Harry.
-Spokojnie.
Pali się? Chyba tak. Zabije Harolda, jak coś głupiego zrobi na tej imprezie. Żadnych scen z Taylor.
Nie lubię jej. Ale on wie że jak u mnie sobie nagrabi to już nie żyje.
Tęskniłam za mamą. Tego dnia tak strasznie. Chciałam żeby mnie uściskała.
Może jutro pojedziemy do domu. Jak Harold wyleczy kaca. A ja mu będę dokuczać jeśli go będzie miał. Takie tam spadające garnki, sztućce, butelki. Zupełnie przypadkowo się włączy radio na full. Przypadek.
Wkońcu wyszłam z łazienki. Wszystko gotowe możemy iśc na Imprezę do tej.... no.
Harry nawet nie chciał chwycić ręki Emmy. Co za człowiek.
Zayn z Liamem zaczęli śpiewać i tańczyć.




 And we danced all night to the best song ever
We knew every line
Now I can’t remember How it goes, but I know That I won’t forget her Cause we danced all night to the best song ever
- Zamknijcie się, zaraz się zlecą fani. -uciszył ich Nialler.
Zaczęli śpiewać szeptem. Ale tańczyli dalej.
-W takim tempie nigdzie nie dojdziemy. - powiedziałam.
-O to chodzi, kochanie. - odparł Lou.
Weszliśmy do pomieszczenia. Tłumy ludzi, głośna muzyka, czuć było alkohol.
Usiedliśmy z chłopcami. Hazz poszedł do organizatorki.
-Skoro już tu tak siedzicie, ja długo ostatnio myślałam. Wiele dziewczyn marzy byście nawet im pomachali, marzą o rozmowie, zdjęciu, koncercie. Chociaż wiele z nich nawet nie może na niego iść.
A ja się urodziłam siostrą Harry'ego. Harold, zawsze się popisywał, śpiewał, nie sądziłam, że może zajść tak daleko, i poznać was. Być siostrą jednego z najpopularniejszych chłopaków na świecie to jest coś.
- rozczuliłam się.

 
 -I jesteś dziewczyną NAJPRZYSTOJNIEJSZEGO chłopaka na świecie. - parsknął Niall.
-Co? Nie chodzi ze mną. - wygłupił się Malik.
-Idioci. - skomentowałam.
-Ale nas kochasz. I my ciebie też. Ale twoje słowa są dobre, i prawdziwe. - zaczął Liam. - Mamy tyle fanek i wszystkie chcą nas spotkać. Ale też sama powiedz, że czasem jest ciężko, chociażby wyjść na zakupy. - dokończył.
-Apropos fotografów, to chować się. - rozejrzał się Loui. Zayn dał kapelusz na twarz, Liam oparł twarz o ścianę. Louis założył czapkę na całą twarz.
-Co to za impreza jak są reporterzy. Mogłaby nikogo nie wpuszczać. - powiedziała Emma.
Hazza tańczył z Taylor. Cały wieczór. Emma dostawała wybuchów zazdrości.
-Idziemy tańczyć? - spytałam.
-Jesteśmy kiepskimi tancerzami. 

-Shut up Loui. - uśmiechnęłam się.
Było koło 23 Em podeszła do Hazzy przerywając mu taniec z Taylor.
-Harry? Przyszliśmy tu razem a ty ciągle się bawisz z nią, ściskasz ją, a to chyba ja jestem twoją dziewczyną. Może już nie, jeśli nie chcesz.
Odwróciła się i chciała iść, Hazz złapał ją za rękę.
-Kotek, zrobiłem to specjalnie, teraz jesteśmy kwita. - przyciągnął ją do siebie całując.
To dla tego! Wszystko jasne. Mam mądrego brata.

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 16

http://data.whicdn.com/images/66324189/large.jpg 

Siedziałam, przeglądając zdjęcia w albumie, ostatnio często to robiłam.
Brakowało mi mojego uśmiechu, wygłupów z Emmą, stęskniłam się nawet za grą w tenisa.
Z dołu usłyszałam czyjeś rozmowy, z początku myślałam że się mylę bo słyszałam damski głos ale Danielle ani El się nie zapowiadały, a to nie był ich głos. Kojarzyłam go ale nie do końca.

Harry
Wyszedłem z pokoju, stanąłem na schodach i nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
Stała kilka metrów ode mnie, wymieniała zdania z Malikiem.
Tak bardzo chciałem do niej podejść. Ale...po tylu tygodniach? Gdy mnie olewała, znalazła sobie własnych, nowych, lepszych przyjaciół...nie wiedziałem co zrobić.
Przez nią związek mojej siostrzyczki się sypie. Może zrozumiała co zrobiła i chce wszystko naprawić? Tylko czy jest jeszcze co naprawiać? Za dużo pytań sobie zadaje. Biję się z myślami.
Jak Meg na nią zareaguje? Emma odwróciła się słysząc moje kroki.
-Harry, kochanie. Tak się za tobą stęskniłam! - chciała do mnie podbiec. Lecz wyciągnąłem ręce przed siebie, sygnalizując jej żeby tego nie robiła.
-Chodź do mnie, musimy pogadać. - zaproponowałem.

Liam
-Rozmawiają już półtorej godziny. Znając Hazzę to może jeszcze potrwać. - powiedziałem do Zayna i Louisa.
-Z kim Harry rozmawia? - nasz wzrok skupił się Margaret.
-Meggie. - przytuliliśmy ją.
-Emma przyjechała.
-Zawołajcie mnie jak opuści ściany tego domu. - odpowiedziała.
-Musicie pogadać, wszyscy musimy. - od tyłu wtulił się w nią Niall. Przymknęła oczy, ale go nie odepchnęła. Przeniknęło ją ciepło, na prawdę bardzo za sobą tęsknili.
-Wreszcie. - odetchnął Tomlinson.

Meggie
Nie wiedziałam jak spojrzę jej w oczy, ze zdjęć na necie które widziałam, uświadomiłam sobie jak dobrze się tam bawiła, przy boku jakiegoś o ile się nie mylę, włocha.
Ale jak Harry jej wybaczy to co ja innego będę miała zrobić, jedynie zapomnieć o całej tej sytuacji. 

2 dni później
Narazie wszystko się uspokoiło, jesteśmy w Londynie, Emma została z nami. 
Jak to Harry powiedział: z miłości można wszystko wybaczyć.
A Em powiedziała, że to był tylko kolega, bo pamiętała o moim bracie i nie pozwoliła na nic więcej.
-Niall! Ruszaj dupe na tym boisku! A nie! Stoisz i gapisz się! Piłka sama do ciebie nie przyjdzie! - wykrzykiwałam do niego, ponieważ chciał grać ze mną w tenisa.
-Daje ci wygrać!
-Taa jasne! Słaby jesteś! - wyśmiewałam się z niego.
-Jak jesteś taka mądra to może zagrajmy w moją grę a nie w twoją. 
-Jasne. Wybieraj.
-Piłka nożna. - powiedział stanowczo.
-Jeszcze lepiej. 
Chyba zapomniał, że umiem grać.
 


Jakie ciacha xD
Grało się fajnie, akurat było nas sześciu, bo Em nie chciała grać, wzięła mój aparat i cykała foty.
-I co Niall? - spytałam z szyderczym uśmieszkiem.
-To tylko dlatego, że nie mam kondycji. - powiedział a ja z moją drużyną (Louim i Liamem)
przybijaliśmy sobie piątki.
-Na coś trzeba zwalić. - śmiał się Lou.
-A tak na serio to jestem głodny. - skrzywił się Niall.
-Czy ktoś się zdziwił?! - krzyknęłam głośno.
-Nie! - odparli.
-Koniec żartów! - oburzył się Horan. Nie cierpi gdy śmiejemy się z tego, że jest głodny.
-Idziemy na obiad! - wskazał palcem i nic nm nie pozostało tylko iść. 
-Ostatnia akcja. Tak się kończy rozgrywkę! - strzeliłam bratu gola.











http://data.whicdn.com/images/58082329/mcBVyw8_large.jpg

http://images4.fanpop.com/image/photos/23700000/Ariana-Grande-ariana-grande-23746295-500-700.jpg
___________________________________________________________


 Kocham! Kocham! Kocham! Kocham! Nie moge się doczekać!

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 15

 Wiosna...Co może być gorszego, umieram, łzawiące oczy, katar.. cierpienia nie do opisania.
Dziś się czułam wyjątkowo niż zwykle. Z laptopa słychać było:
 
Wczoraj po akcji jaką Emma wyprawiła, aż niech się cieszy, że jej tu nie ma, tak, jestem zła. Nie powinna nas tak zostawiać, i balować tam z jakimś typkiem. Potem publikują na Twitterze i myślą, że nikt tego nie widzi. 
I jeszcze przez nią cierpi mój braciszek. Nie mogę na to patrzeć, jego oczy są smutne, nie ma w nich radości, nie uśmiecha się jak kiedyś. To nie jest ten sam Harry.
O wilku mowa, wszedł do pokoju nic nie mówiąc. Usiadł obok.
-Powiedziała, że to tylko kolega. Co za wymówka. - powiedział po chwili. - czuję się jakby się od nas oddalała. To boli. Znamy się tyle lat, a jej spodobało się to duże miasto. Dobrze mówią,
że Ameryka to inny świat, który często zmienia ludzi. - drążył temat. - wiem Meg co powiesz, zaczniesz mnie pocieszać, ale nie wiem czy to można jeszcze uratować. 
-Oj Harry. - łzy mimowolnie spłynęły po moich policzkach. Przytuliłam go najmocniej jak umiałam. 
 -Siostra, widzę jak się nami przejmujesz, ale powinnaś się skupić na Horanie, na was. - gdy usłyszałam te słowa jeszcze bardziej posmutniałam.
-My też się oddalamy, nie chciałam nikomu mówić, ale już nie jest jak kiedyś. 
-Meggie.. - znowu mnie przytulił. - Myślałem..wy..ale..
-Tak, wszyscy myśleli, że jesteśmy idealną parą. Tak nie jest Harry. Spędzamy ze sobą mniej czasu niż zwykle, Niall często wychodzi, kłócimy się. - odpowiedziałam. - życie jest ciężkie.
-Czasami sama chciałabym gdzieś uciec, wiele razy przeszło mi to przez myśl. 
-Nie, Meggie, nie możesz. 
-Wiem, to ty jesteś moim jedynym powodem, nie zostawię cię Harry. - rozczochrałam jego włosy.
-Wiesz, że musisz pogadać z Niallem? - spytał.
-Na razie nie chce, nie potrafię.
-Meg, musisz. - powiedział poważnie i przymknęłam oczy.
 Do pokoju wszedł Liam.
-Harry? - zaczął niepewnie. - Em dzwoniła. 
-Powiedziałeś, że mnie nie ma?
-Tak, ale wiesz, że więcej nie będę kłamał za ciebie.
-Wiem, dzięki stary. - odparł Hazz. - jak nie si e odzywała to teraz dzwoni już piąty raz dzisiaj.
-Może ona chce wszystko naprawić? - spytał Daddy.
-Gdyby chciała to by wróciła! - wtrąciłam się. - idę na spacer. (strój)

Chodząc po mieście ze słuchawkami, ciągle łzawiły mi oczy przez alergię. 
Stwierdziłam, że to pewnie dlatego ludzie się tak dziwnie patrzyli. Wyglądało to jakbym płakała.
Zaczęło padać, świetnie. Jednak na mój zły humor wolałam chodzić po deszczu. 
Nie zauważyłam kiedy naprawdę łzy spłynęły po moich policzkach, jednak dobrze, że padało.
Po pół godzinie byłam cała przemoczona, włosy się skręciły, zaczynałam drżeć z zimna.
Udałam się do domu. 
-Jezu, Meggie. - Louis wybiegł do mnie przed dom, i zaniósł do domu. - jesteś cała blada.
-Co jej jest? 
-Nagle zacząłeś się tym interesować? - odpowiedziałam.
-Meg, przestań!
-Nie krzycz na mnie, w ogóle zostawcie mnie w świętym spokoju!
-Skoro chcesz.
-Chce.
-Super. - skomentował.
-Fajnie. - trzasnęłam drzwiami.
-Może też wyjedziesz skoro ci przeszkadzam. 
-Wyobraź sobie, że nie jestem taka jak ona, poza tym nie zostawię brata. A wyjechałabym! - otworzyłam drzwi i krzyknęłam.
-Wiem, i to z miłą chęcią!
-Pieprzysz Niall, jak nie wiem.
-Już nic nie powiem!
-Super!
-Dobrze.
-Miałeś nic nie mówić! - dopowiedziałam.
-Margaret! - Liam się odezwał z dołu. Weszłam do swojego pokoju.
  Tak, czuję się okropnie. Czy to już koniec naszego związku? 
Niall zawsze był dla mnie powietrzem, powodem otwierania rano oczu.
Wszystkim co miałam, chłopcy pozamykali się w swoich pokojach.
Nikt nie miał humoru. Ktoś zadzwonił do drzwi domu.
-No jeszcze czego? - prychnęłam pod nosem, nie słyszałam, żeby ktoś chciał łaskawie otworzyć.
Usłyszałam głos Zayna.
-No miło, że się zjawiłaś.
-Nie ma nikogo? - odezwał się damski głos.
-Są, wszyscy wkurzeni, pokłóceni, Harry no wcale mu się nie dziwie, zresztą nikt się nie dziwi, Meg z Niallem się pokłócili, chłopcy sa źli. Gratuluję Em.
-Daj spokój Zayn. Przyjechałam tylko na chwilę, pogadac z Harrym. Jutro muszę wracać.
-Ach tak? Super, myślę, że wszystkim należą się wyjaśnienia.