wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 10

Na drugi dzień obudziłam się koło 7 rano.
-Osiemnastka. Jak ten czas leci. - pomyślałam. Postanowiłam ogarnąć się i wyszłam z domu.
Sama się zdziwiłam, ja o takiej godzinie? Nie chciałam marnować tego dnia.
Spacerowałam po mieście, uśmiechałam się do ludzi, przez co oni dziwnie sie patrzyli.
***
Harry.
Zebraliśmy się w salonie koło 8, gdy wszyscy wstali. Nawet Malik się poświęcił.
-Dobra, Emma idź zobacz do niej czy jeszcze śpi. - powiedziałem i poszła na górę.
Po chwili zleciała na dół.
-Nie ma jej. Wszystko poskładane.
-Przeczuła nasze zamiary, czy ktoś jej wygadał? - rozejrzałem się po pokoju.
-Pewnie poprostu poszła się przejśc jak zwykle.
-Zamknijcie poprostu drzwi wejściowe,  bo nie wzięła kluczy. - dopowiedział Loui.

Długo zastanawialiśmy się co by tu jej wykombinować na te urodziny.
-Bollywood. - rzekła Em.
-To tylko ty chcesz, myśl o niej.
-Ale ona też to lubi. A z resztą ja i tak ubiorę sari.
Zdecydowaliśmy że poprostu pójdziemy do klubu, po tańczymy.
-Upijemy ją! - krzyknął Zayn.
***
Zamknięte! Jak to? Gdzie oni poszli o tej godzinie?
-Włamujesz się? - spytał ktoś za mną.
-Tak, do właśnego domu. - odpowiedziałam i spojrzałam na Maxa. - Harry pytał o ciebie ostatnio, a ja sobie przypomniałam że nie wzięłam twojego numeru.
Dał mi karteczkę. Czemu nie wzięłam kluczy zanim wyszłam?
Sprawdziłam wszystkie okna, drzwi, ale po co mieliby je trzymać otwarte w środku zimy?
Max podsadził mnie na balkon i weszłam do swojego pokoju, bo zostawiłam przymknięty.
Podziękowałam mu i weszłam. Usłyszałam głosy i zeszłam do salonu z siatkami zakupów.
-No proszę prosze, a jak się puka to nikt nie otworzy. - stanęłam przed nimi, wyglądali na nieźle zdziwionych.
-Emma mówiłaś że jej nie ma.
-Weszłam przez balkon. - odpowiedziałam.
-Meg ninja. - skomentował Liam.
-Wiadome.
-To co Meggie, dzisiaj pijemy! - krzyknął Loui.

I zakaszlał.
- Nie ja nie pije. - Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Opowiedziałam bratu o Maxie że go spotkałam. Widziałam tą niezadowoloną minę Nialla, ale cóż.
-A tak wogóle. A to czemu nie otwieraliście drzwi? - spytałam i wszyscy ucichli.
Śmiać mi się chciało, ale czekałam na odpowiedź. Wiedziałam że coś knują. Lou był za spokojny.
-Lou? Co to za spisek? - spytałam.
-Jaki spisek? Dlaczego kierujesz to pytanie do mnie, Margaret?
-Tak poprostu Loui.
Wygłupialiśmy się cały dzień, gotowaliśmy, graliśmy w fife. Początek urodzin wyśmienity.
Chłopcy śpiewali, tańczyli. Nie mogłam się doczekać wieczora.
Harry i Emma wyszli spotkać się z Maxem. Ja zostałam z resztą.
Chciałam unikać spotkania z Niallem sam na sam, nie wiedziałam jeszcze co mam mu odpowiedzieć.
On szukał okazji, ale przychodził któryś z chłopców.
Poszłam do pokoju, bo przecież musiałam znaleźć jakiś strój na wieczór. Nie miałam pomysłu.
Stałam przed szafą z lustrem, przymierzałam wszystko po kolei a co mi nie odpowiadało rzucałam na łóżko za mną, gdzie zbierała się coraz większa kupka ubrań.
-Tą weź. - podał mi sukienkę blondyn.

-No nie wiem.
-Weź, weź. Fajnie w niej wyglądasz. - do powiedział Loui.
-A wy skąd wiecie? Nigdy jej nie miałam ubranej. - przypomniałam sobie że miałam otwarte drzwi.
-El! Danielle! Weźcie tych podglądaczy mi stąd! - krzyknęłam do dziewczyn. Przyszły, stanęły przed nimi i wyciągnęły ich na dół.
-Niall. - pokazałam mu ręką drzwi.
-No proszę.
-Zamknij drzwi wychodząc. - nie chciał iść, więc go wypchałam. Dziewczyny do mnie dołączyły i powiedziały żebym wzięła tą sukienkę co mi doradzili.
Wieczorem zeszłam na dół już gotowa do wyjścia ale nikogo nie było, wszystko było pogaszone.
Znalazłam karteczkę. "Dojedź do nas. Buziaki."
Fajnie. Na szczęście Paul czekał w aucie.
-Jak tam nasza solenizantka?
-Dobrze. Dziękuje.
Weszłam na udekorowaną całą salę, przy suficie wisiały ciemno niebieskie materiały i na nich poprzypinane gwiazdki.
Zauważyłam Nialla.

Nie powiem wyglądał po prostu BOSKO! Poczułam jakby nogi ugięły się pode mną.
Gdy wyszłam na środek sali, zapadła cisza. Wszyscy stanęli w kółku i chłopcy wraz z Emmą zaczęli
składać mi życzenia. Niall poczekał na koniec, złożył mi życzenia, słychać było zaczynającą się piosenkę, zaczęli od wolnej Can't Stop Love. Akurat że Niall był ostatni wykorzystał sytuację i wziął mnie do tańca.
Tańczyliśmy na środku sali. Nagle z sufitu spadły balony. Duużo balonów.
Poczułam się jak na balu.
-Dziękuję za wszystko. To jest piękne. - wzruszyłam się i pocałowałam go delikatnie.
-Czyli że się zgadzasz? Przemyślałaś wszystko?
Opowiedziałam mu że od dawna byłam w nim zakochana, w jego śmiechu, zachowaniu, charakterze.
Zaczęły się szybkie piosenki. Chłopcy podeszli do mnie:
-No to pijemy! Meggie!
-Pierwsze tort. Tylko jedno wam w głowie. - dopowiedziała przyjaciółka.
-Odzywa się pełnoletnia która ino weszliśmy już chciała się napić.
-Wiedziałam że nie zniosę na trzeźwo jej łez. -parsknęła.
Było dość dużo ludzi, nie wszystkich znałam, bo chłopcy zapraszali też swoich znajomych, ale gdy powiedzieli że Malik będzie polewał czułam że nikt nic nie będzie pamiętał.
-Nie, Malik nie może. - powiedziałam szybko a ten się zaśmiał.
Gdy pokazali mi tort łzy znowu spłynęły po policzkach.
-Ej bo zaraz makijażu nie będziesz miała. - rzekła Emma.

Piękny tort <3