sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 14

Promienie słoneczne zaczęły przedostawać się przez okno. Jak na marzec, ciesze się, że wyszło słońce. Choć na chwilę. Ogarnęłam się trochę i chciałam wyjść z pokoju. Chwyciłam za klamkę.
Zamknięte! Fuck. Nie miałam w pokoju klucza.
-Louis Tomlinson. - powiedziałam sama do siebie. - którz by inny.
Dobrze, że zostawili mi telefon. Zadzwoniłam do Nialla.
-Siema...
-Niall...
-Tu Niall Horan proszę zostawić wiadomość..piii...
-No nie wierze.
Nikt nie odebrał. Otworzyłam okno, myślałam, że wyjdę przez nie, ale nie miałam kluczy od domu.
Wzięłam laptopa, poddając się.
***
EmmaGłowa mi odpada, chyba za bardzo dałam się ponieść zabawie i fontannie alkoholu.
Harry do mnie dzwonił z 20 razy, przypomniałam sobie jak spojrzałam na telefon.
Odezwałam się do niego dopiero raz odkąd tu jestem.
***
Harry-Hazz? Dlaczego właściwie dałeś mi swój telefon? Bez baterii i karty? - spytał mnie zdziwiony Lou.
-Ciągle dzwonie do Emmy, nie odebrała ani razu! Ani razu nie zadzwoniła, nie napisała, zero.
-Uuu..
-Zamknij się Loui. - skomentowałem jego odgłos.
Nie wiedziałem co robić. W końcu ze sklepu wyszli Niall, Zayn i Liam.
-Ciekawe jak tam Meg. - zaśmiał się Daddy.
-Będzie wkurzona. - dodał Nialler.
-Ja to bym jeszcze spał na jej miejscu. - do powiedział Malik. - Bo mnie ktoś wyciągnął z łóżka.
-Przeżywasz Malik. - olał go Tommo.
-Obudzenie mnie rano jest takie jakby ci ktoś zabrał i wykupił wszystkie koszulki w paski albo marchewki.
-Nie porównuj tego, Zayn. Brak marchewek to..to.. koniec mojego życia.
-Ja piernicze, chodźmy do domu. - odparł Zayn

***
MeggieUsłyszałam przekręcający się klucz w drzwiach wejściowych na dole. Musieli wrócić! Zaczęłam uderzać w moje drzwi od pokoju.
-Chyba ktoś już wstał. - usłyszałam głos Marchewy.
-Tomlinson otwórz te drzwi!
-Nie e! Tak jak ty nas wczoraj zamknęłaś.
-Horan! Otwórz drzwi! Będę ci robiła śniadania obiady i kolacje! Codziennie! - krzyknęłam.
Otworzył.
-Niall, jesteś przekupny jak.. Nie ważne.
-Chyba wyjadę gdzieś na koniec świata, wezmę przykład z Emmy.
-Nawet nie opowiadaj takich głupot. - odezwał się zdenerwowany Harold.
-O co chodzi? - szepnęłam do Liama.
-Jest wściekły bo Em nie odbiera telefonu.
-Ode mnie też nie!
EmmaChcąc wstać z łóżka zauważyłam że Luca leży na ziemi.
-O hej, nie chciałam cię obudzić.
-Nie obudziłaś, jak się czujesz, Em?
-Bywało lepiej, a dziś mamy nagrywać do filmu.
-Emma, jest prawie 14. Nie martw się, dzwoniłem do nich rano, że nie przyjdziemy. Spokojnie misiek.
-powiedział przyjaciel.
Margaret-Mamy jakieś plany na dziś? - spytałam. Nikt się nie odezwał. - To nie jest pytanie retoryczne!
Stałam tak jakąś minutę, Niall wstał, delikatnie chwycił mnie w pasie i wyszliśmy z domu.
Tak, spacer dobrze mi zrobi.

-Ona się naprawdę do ciebie też nie odzywa? - spytał Horan.
-Tak, nic kompletnie, nawet na TT pisałam, na fb, skype, poczcie. NIC
-Harry to bardzo przeżywa.
Jak każdy, wyjechała i nic nie wiemy, żadnego śladu od niej.
Emma-Nie, Luca. Nie mów do mnie miśku, dziwnie się z tym czuję. Mam chłopaka.
-Do którego nie odezwałaś się przez ponad 3 tygodnie. Prawie miesiąc.
Wstałam i wyszłam z pokoju. Nie odebrał telefonu.
Stwierdziłam, że zadzwonię do jego siostry. Ona ma zawsze telefon przy sobie. Odbierze, da mi Hazzę i wyjaśnię mu wszystko. Na pewno się nie gniewa.
-Cześć Meg. - zaczęłam.
-No proszę, kto się odezwał.
-Przepraszam, nie miałam jak...
-Tak. Praca, tylko czy tylko ona, czy coś jeszcze? A raczej ktoś!? - usłyszałam z jej ust.
-Dasz mi Hazzę do telefonu?
-Nie.
-Aha.
-Nie ma mnie w domu. - od powiedziała.
-Dobra, dzięki.
-Świetna rozmowa powiem ci, gratuluję. - rozłączyła się.
MeggieCo za człowiek! No nie wierzę. Zadzwoniła i nic, zero wyjaśnień.
Niall nie mógł w to uwierzyć, zresztą ja też nie. Wróciliśmy do domu.
-Harry, włącz telefon, bo twoja laska cię szuka. - rzuciłam wychodząc na górę.
-Dzwoniła do ciebie?
-Tak wyszło.